I stało się. Odeszła nasza ukochana Garda. Bez niej zawsze już będzie pusto. Taka jak ona może być tylko jedna.
Gardunia, chociaż najmniejsza wzrostem
i obdarzona spojrzeniem niewiniątka, panowała miłościwie nad całym
psim stadem. Z jej zdaniem musliały się liczyć nawet stworzenia tak
niezależne jak koty. Garda często towarzyszyła nam podczas wycieczek,
spacerów a nawet wypraw do miasta, restauracji czy znajomych, zaś
w chłodne wieczory ogrzewała nam stopy w łóżku.
Jako
szczenię była bardzo psotna, potem zawsze była najprawdziwszą damą (kazała się nazywać Królową Matką) i na spacerze
nawet w słotne dni brudziła sobie jedynie poduszki łap. Majestat jednak
zobowiązywał i dlatego też bawiła się dopiero wtedy, kiedy się upewniła,
że nie obserwują jej koty... |