To było tak...
W zaloty do naszej Kumci przyjechał z dalekiej Francji BARON Tomkowe Przytulisko, w domu zwany Paszą. Tytuły i maniery nieomal hrabiowskie nie przeszkodziły jednak Paszy w uganianiu się po ogródku za naszą wiejską dziewuchą. Amant nie marnował czasu i szybko zawladnął sercem Kumy, znosił też potulnie jej kaprysy i humory. Ale trudno sie jej dziwić, skoro kawaler nie tylko okazał się przystojny, biegły w ars amandi - jak przystało na Francuza, ale jeszcze zauroczył łagodnością, elegancją i iście francuskim podejściem do kulinariów - wspólnym delektowaniem się skradzionymi z kuchni smakołykami. Pędząc dnie beztrosko na randkowaniu para okazała sobie wiele czułości i ... poczucia humoru.
Kiedy wspólne wakacje dobiegły końca, Kumcia jęła przygotowywać się na przyjście na świat małych Kumiątek.
Teraz kiedy Kumcia wraz z maluchami przedwcześnie odeszła od nas za Tęczowy Most, możemy już tylko dzięki fotografiom pokazać jej uśmiechnięty pysk i przypomnieć chwile kiedy była z nami...
|