LIMBA trafiła do nas już u kresu swej drogi. W swoim kilkunastoletnim życiu napracowała się ciężko, żyła w górach, pilnowała owiec, dbała o dobytek gospodarza.
Ciężko pogryziona na bacówce przez wilka, trafiła do nas na leczenie i emeryturę. Rana długo się goiła, jednak spracowana staruszka dzielnie walczyła o zdrowie. Była u nas zaledwie pół roku, radowała nas swoim towarzystwem, wspaniałym przyjaznym charakterem i umiłowaniem pieszczot. Kiedy już wydobrzała i zaczęła cieszyć się zasłużoną emeryturą - niespodziewanie spadł na nią cios ponad jej siły. Zabrała ją nieuleczalna choroba i nie pozwoliła długo cieszyć się nowym domem i nowymi przyjaciółmi.
W naszej pamięci zawsze zostanie pogodna, spokojnie machająca ogonem, przyjazna dzieciom, kotom, psom. Spoglądająca ze wzgórza, spod swojej ulubionej gruszy.
|